Możesz przewijać mapę

Literatura lankijska

  • Tsunami, Sonali Deraniyagala

    Tsunami
    AutobiografiaWspomnienia

    Książka odważna, prawdziwa, a przede wszystkim dodająca otuchy… Nie sposób oderwać się od lektury.

    Rankiem 26 grudnia 2004 roku Sonali Deraniyagala straciła rodziców, męża i dwóch synków w tsunami, które uderzyło w południowe wybrzeże Sri Lanki. Ona sama cudem przeżyła wielką falę. W swoim niezwykłym, bezlitośnie szczerym pamiętniku opisuje pierwsze przerażające chwile i długi proces dochodzenia do siebie po tragedii. Pasjonującą, pozbawioną sentymentalizmu książkę cechuje doskonałe wyważenie akcentów. Obserwujemy zmagania autorki w pierwszych miesiącach po kataklizmie: bunt i niezgodę na rzeczywistość, której nie potrafi ani wyprzeć, ani stawić jej czoła. W miarę upływu lat Sonali wychodzi ze stanu odrętwienia. Pozwala sobie wracać pamięcią do udanego, radosnego życia, którego tak dotkliwie jej brakuje: do londyńskiego domu, do narodzin dzieci, do roku, w którym poznała w Cambridge swego męża, do dzieciństwa spędzonego w Kolombo. Przez cały czas stara się utrzymać równowagę pomiędzy świadomością tego, co bezpowrotnie utraciła, a potrzebą zachowania rodziny w żywej pamięci.

    Źródło: Prószyński i S-ka

  • Dom przy Sal Mal Lane, Ru Freeman

    Dom przy Sal Mal Lane
    Literatura piękna

    Zapadająca w pamięć historia dzieci zmuszonych do wejścia w świat, który zboczył z właściwej drogi.

    Pod koniec lat 70. do domu przy Sal Mal Lane, niewielkiej uliczce na przedmieściach Kolombo, stolicy Sri Lanki, wprowadza się rodzina Hearthów. Przez pryzmat ich przeprowadzki poznajemy barwną mieszankę mieszkańców ulicy, różniących się statusem finansowym i społecznym, przekonaniami religijnymi, zwyczajami i kulturą. Życie społeczności poznajemy z perspektywy dzieci, dla których cechy etniczne schodzą na dalszy plan. Kiedy jednak napięcia między tamilską mniejszością i syngaleską większością osiągają punkt kulminacyjny, a krwawe zamieszki docierają na Sal Mal Lane, relacje sąsiedzkie nabierają nowego, nierzadko tragicznego wymiaru.

    Źródło: Prószyński i S-ka